Na jednej z najbardziej ruchliwych dróg w południowej części kraju ruch został wczoraj po południu całkowicie wstrzymany z powodu zdarzenia, które było jednocześnie dramatyczne i głęboko poruszające.

Dorosły słoń, wyraźnie zdezorientowany i przestraszony, nagle wtargnął na jezdnię i zaatakował kilka samochodów, niszcząc jeden z nich. Świadkowie opisują scenę jako „czyste szaleństwo”.
„Myślałam, że zginiemy”, mówi jedna z kierowczyń. „Uderzył trąbą w maskę, a potem zepchnął samochód na pobocze.”
Niektórzy kierowcy próbowali uciekać, inni filmowali, nie rozumiejąc, dlaczego zwierzę krąży od auta do auta, jakby czegoś szukało. Ani klaksony, ani syreny nie robiły na nim wrażenia.

Kiedy na miejsce przybyli strażnicy parku i policja, próbowali uspokoić zwierzę z bezpiecznej odległości, ale bez skutku. Słoń wydawał się głuchy na wszelkie dźwięki, pogrążony w niemym rozpaczy.
Kilka minut później ktoś krzyknął – w rowie przy drodze znaleziono martwego słonika.
Weterynarze potwierdzili, że mały zginął prawdopodobnie potrącony przez samochód kilka chwil wcześniej. Wtedy wszystko stało się jasne: dorosła słonica, zapewne matka, desperacko broniła ciała swojego dziecka, nie wiedząc, że ono już nie żyje.
Droga została zamknięta, a słonicę uśpiono bezpiecznym środkiem uspokajającym i przewieziono wraz z młodym do pobliskiego rezerwatu przyrody.

Gdy zapadł zmrok, zapadła cisza. Nawet ci, których auta zostały zniszczone, milczeli ze wzruszeniem.
„Nie można jej winić,” powiedział jeden ze świadków. „Chciała tylko chronić swoje dziecko.”